Piatek, 2 maja 2006, godz. 17.30
Kraków, "Skarbonka" na rynku


W relacji ze Zlotu:

Nie napiszemy o tym, że oczywiście się spóźniłem, bo... /mniejsza z tym/

Nie wspomnimy ani słowem, że ani jedna osoba z Krakowa nie przyszła na spotkanie. /niech żałują/

Puścimy w niepamięć fakt, iż wysłałem wszystkim zdjęcie, na którym wyglądam dość przystojnie i podrywam za jego pomocą nastolatki przez internet :P

Pominiemy także to, iż Izolda wyraziła dość dobitnie swoje niezadowolenie z faktu, iż tak na prawdę nie grzeszę urodą :D

Damy spokój mfludkowi i nie powiemy, że tylko udaje Krakowiaka. /ale się stara/

Nie zbanujemy go też za to, że próbował upchnąć osobom, które były na Zlocie odcinki "The X-files", ktore posiada ;) /fatalnie mu szło to zachwalanie/

Przemilczymy to, że Bianka, choć jest już dużą dziewczynką, zabrała ze sobą koleżankę, bo bała się, że jej ktoś zrobi "ziazi" w pociągu :P /a ja sie pytam - "Gdzie tu gwałcą?" :D/

Będziemy też łgodni dla Ani - koleżanki Bianki - i puścimy w niepamięć, to że jej hobby, to obróbka skrawaniem :]

Nikt też się nie dowie, że mfludek - pod pretekstem nagrania filmu ze "słonkiem" - próbował zwabić Izoldę do swojego pokoju ;> /zuch chłopak/

Z trudami, ale chyba uda nam się nie napisać nic o tym, że Izolda i mfludek wymienili się doświadczeniami na temat tego, jak wychować sobie swoją przyszłą teściową :)

Nawet nie szepniemy o tym, że producentkami naszego, własnego odcinka "The X-Files" będą Bianka i Ania - nadziane fanki z Katowic ;D /nie każdego stać na ICC/

Ani słowa nie będzie też o tym, że Izolda pewnie by mnie polubiły, gdybym nie patrzył się na nią, jak na wariatkę, gdy podniecała się na samą myśl o "słonku" :]

Pozostawimy tylko do własnej wiadomości fakt, iż oboje lubimy patrzeć jak patolog dokonuje sekcji zwłok i swobodnie potrafimy o tym rozmawiać zajadając się hamburgerem. /o zgrozo/

A w podsumowaniu na pewno nie znajdzie się ani jedno słowo o tym, że było fajnie i na pewno to powtórzymy :D


Coś takiego mógł napisać tylko AlienArt ;P
*) słonko - Gillian Anderson

--------------------------------------------------------------------------------

A więc, a więc. That day began like every other day... A nie, OK, to nie ta bajka :) Godzina 17:30. Stoimy z Bianką i Anią pod Skarbonką - której w tym miejscu pragnę gorąco podziekowa instynktu tropiciela i znalezienia owej Skarbonki - ponieważ obie z Bianką stojąc dwa metry od niej nie mogłyśmy jej znaleźc... ahem... akurat był koncert Misie ratują dzieci, więc ludu od BEEP. Niestety nie byłam na tyle bystra, żeby zabrać wydrukowane fotki innych uczestników zlotu, więc rozglądałam się rozpaczliwie za kimkolwiek, kto wyglądałby podejrzanie :) Niestety wszyscy wyglądali podejrzanie, a poza tym wszyscy się dziwnie rozglądali, więc liczyłyśmy na to,że ktoś rozpozna nas... i tak też się stało, gdy mfludek zaszedł mnie niejako od tyłu i wyszeptał namiętnie do mego ucha "na zlot?" :D i wtedy olśnienie - poznałam owego osobnika ze zdjęcia! sukces! jeden już jest! zasugerowałam, że admin już się pojawił - pod Skarbonką leżał jegomośc z stanie wskazującym na spożycie, który omiatał nas wzrokiem pełnym nienawiści - Alien, nie obraź się, znasz moje poczucie humoru :D po tej chwili rozluźnienia atmosfery zaczeliśmy wypatrywac wodza. W przypływie desperacji poczęłam układać ręce w znak X, niestety to nie pomogło - na szczęście nie wzbudziło również zbytniej ciekawości tłumu licznie zgromadzonego pod sceną. Rozglądam się dookoła, wypatrując jeszcze kogos, kto mógłby wyglądać na x-fana. Wtem... zobaczyłam JEGO. Nasze spojrzenia się skrzyzowały. TO ON! Admin! Wyposażony w wydruki naszych fotek, dzięki czemu mógł dokonać pełnej identyfikacji :D Ponieważ nikt z nas nie zna Krakowa, zdecydowaliśmy sie podążac za mfludkiem, który powiódł nas do knajpy nad księgarnią - zabijcie, ale nie jestem w stanie zapamiętać jak się owe miejsce zwie. Sugerowałam, że trust no one, że on może być bounty hunter, że nas zaciągnie w ciemne krzaki i wyssie tłuszcz z naszych ciał, ale nikt mnie nie słuchał... ech... w każdym razie, okazał się, że nic z mojego mamrotania nie było prawdą i szczęśliwie przeżyliśmy :D Posiedzieliśmy, posłuchaliśmy baaaardzo dziwnej muzy, wypiliśmy co kto uważał za stosowne (uwaga kabluję - mfludek wyzłopał herbatę z rumem, a Alien pyyyfko). Oczywiście swoim zwyczajem chciałam zrobic jakiś żart i kiedy Alien oddalił się w niesprecyzowanym kierunku zamierzałam posłodzić mu piwko... mfludek słusznie zauważył, że nie znamy poczucia humoru naszego admina szacownego i z bólem serca musiałam zrezygnować :( Ale następnym razem... he he he... Pominełam ważny szczegół - jak weszliśmy do knajpy z głośników leciało "Bad boys" z bardzo fajnego odcineczka "X-Cops". Wzięłam to za ważny szczegół, wręcz znak z niebios, ale przy mojej fantazji wszystko jest możliwe, że to duperela :D Gadaliśmy głównie o Słonku... ponieważ moja jadaczka nie jest w stanie się zamknąć nawet na pół minuty... ech... nadawałam aż zachrypłam, standard :D Bardzo mi się dobrze nadawało z mfludkiem, który co prawda zerkał na mnie jak na uciekinierkę z Kobierzyna (jakby ktoś nie wiedział, na Kobierzynie krakowskim znajduje się szpital psychiatryczny:) ), ale starał się ze wszelkich sił tego nie okazywac :D Natomiast Alien patrzał na mnie z rosnącym przerażeniem, a przerażenie to było wprost proporcjonalne do mojego zachwycania się Słoneczkiem :D Odezwał się w nas instynkt fana i dyskutowaliśmy o fryzurze Scully w początkowych sezonach i Alien stwierdził, że w miarę jak biznes się rozkręcił to zatrudniono fryzjera i Słonko zaczęło wyglądać jak człowiek - ja powiedziałam to samo Biance dwie godziny wcześniej ;) Fan fana zrozumie, co poradzic... :D Aaaaanyway, pogadaliśmy, popiliśmy co kto miał, po czym poszliśmy odprowadzić Anię i Biankę na pociąg. Oczywiście nie bylibyśmy fanami, gdybyśmy nie zaczęli rozważac, w których odcinkach Archiwcia przewinął się motyw dworca kolejowego :) Po pożegnaniu dziewczyn, udaliśmy się bez bliżej sprezyzowanego celu ku centrum miasta, gdzie oczom moim ukazał się fascynujący neon DANA AIR TRAVEL. Zaczęłam piszczeć i robic fotki aparatem. Reakcja dla mnie typowa na zobaczenie czegokolwiek, co się kojarzy z Archiwciem. Ponieważ byliśmy okropnie głodni, postanowiliśmy wpaść do McDonalda i przekąsić małe co nieco, ku pokrzepieniu :D Przy jedzeniu hamburgerów gadka zeszła nam na sekcje zwłok, na to czy skóra pęka przy cięciu kołnierzowym, jak fajnie jest dzierżyć skalpel itp. itd... Poza tym mfludek straszył mnie sałatkowym potworem, który po mnie przyjdzie i zrobi mi kuku za to, że nawywalałam kapustkę z mojej kanapki... wybaczcie, było już późnawo... :D Posiedzieliśmy, pogadaliśmy, po czym odprowadziliśmy Aliena na busa :) Przy czym udało mi się go zadziwić moją wiedzą geograficzną - wiem, gdzie jest Wolbrom i Olkusz :) Uściskałam go serdecznie, zrobiłam mu "hi Piper" i oddalił się ku ciemności... Natomiast my z mfludkiem poszliśmy na przystanek tramwajowy, gdzie zapakowałam się w ten cudowny pojazd i odjechałam na Prokocim :) Tak oto zakończył się zlot... Było wspaniale, cudownie, rewelacyjnie, fantastycznie, odjazdowo, superowo :D Kto nie był - niech żałuje! Do zobaczenia następnym razem!

I ja tam byłam, Ice Tea i wodę mineralną piłam... :D


Coś takiego mogła napisać tylko Izolda ;P